Wszystkie wpisy

06.08.25

Kluczem jest biotop

Bez miedz, remiz i „banków owadów” nasze wysiłki idą na marne. Skuteczną reintrodukcję należy rozpocząć od działań, które zmieniają łowisko.

Jeśli w Waszym łowisku od wielu dziesięcioleci nie spotykacie kuropatw, to oznacza, że środowisko polne zostało zdewastowane i nie ma w nim miejsc, w których zwierzyna drobna może założyć gniazdo, wychować młode i znaleźć pożywienie i osłonę zimą.

Bez schronienia, bez wody, bez pokarmu – zwierzęta nie mają żadnych szans przeżycia. Wypuszczenie ich w takie siedlisko, to skazywanie ich na pewną śmierć.

Karma dla drapieżników

Powiedzmy to sobie jasno! Nawet ogromne kwoty przeznaczone na zakup kuropatw bez przygotowania siedliska nie przyniesie pozytywnego efektu. Monokultury, bez miedz, remiz śródpolnych, oczka wodnego – to prawdziwa pustynia!

Dlatego, zanim wpadniesz na genialny pomysł i wypuścisz kolejną partię wolierowych kuropatw, zbuduj im warunki do życia! Posadź remizy, stwórz miedze, wykop oczka wodne. Reintrodukcja, to proces – długi i żmudny! I zaczyna się od łopaty, a nie kupowania hodowlanych ptaków.

W Europie przeprowadzono wiele projektów odbudowy zwierzyny drobnej, które udowodniły, że jeśli zastosuje się odpowiednie praktyki, to po zaledwie czterech latach następuje 30-procentowy wzrost liczebności kuropatwy w środowisku rolniczym.

Wypuszczanie wolierowych ptaków to tak naprawdę najdroższa karma dla wszelkiej maści drapieżników. Wyrzucamy nasze pieniądze w błoto. Co gorsza, to też przyczyna jeszcze większej presji na ostatnie dzikie kuropatwy, które przetrwały w Waszych łowiskach.

Wypuszczanie kuropatw jest efektowne. Ładnie wygląda na filmach, na zdjęciach. Ale takie działanie nie ma nic wspólnego z ochroną tego gatunku. Tym bardziej jeśli robisz to jesienią, kiedy brakuje już naturalnych osłon i pożywienia. To nie ochrona, to naiwność!

W Europie myśliwi coraz skuteczniej walczą o bioróżnorodność. Najwyższy czas do nich dołączyć i zająć się, odtwarzaniem utraconych elementów w środowisku rolniczym, zamiast bawić się w „kupię i wypuszczę”.

Fundament, bez którego wszystko się wali

Kuropatwom należy  zapewnić naturalną osłonę i dostęp do owadów, które są źródłem białka w pierwszych dniach życia piskląt. To nie jest „widzimisię”, to biologia!

W wielu krajach Europy prowadzone są projekty poprawy środowiska kuropatwy szarej, których celem jest popularyzacja mechanizmów wypracowanych przez naukowców zajmujących się bioróżnorodnością środowiska rolniczego. Myśliwi w swoich łowiskach zakładają tak zwane „banki owadów”. To jeden z kluczowych elementów projektu, którego współautorem był brytyjski przyrodnik dr Dick Potts.

Przez większość swojej naukowej kariery, twierdził, że środowisko rolnicze należy traktować jako odrębną, samodzielną jednostkę przyrodniczą. Jego zdaniem, to środowisko, które wyodrębniło się na przestrzeni tysięcy lat działalności rolniczej człowieka i należy dziś do najbardziej zagrożonych ekosystemów…

Obszary rolnicze są narażone na niekorzystne działania, poprzez optymalizację produkcji, mechanizację, chemizację i gospodarkę wielkoobszarową. Kuropatwy to znakomite „narzędzie pomiaru” jakości środowiska rolniczego. Drastyczny spadek liczebności tego gatunku obserwowany w ostatnich dekadach w całej Europie pokrywa się z intensyfikacją produkcji rolniczej i był dowodem degradacji europejskiego rolnictwa i degradacji całego środowiska rolniczego.

Nie można oczekiwać poprawy liczebności kuropatw bez działań służących całemu środowisku. I odwrotnie – poprawa jakości środowiska znajduje swoje potwierdzenie w poprawie liczebności kuropatw. To prosta, brutalna prawda.

Osią tworzonych programów ochrony kuropatwy, była teoria „trzech nóg”. Potwierdza się, że tak jak do stabilnego ustawienia krzesła konieczne są przynajmniej trzy nogi, tak dla powodzenia jakiegokolwiek programu ochrony konieczne jest zapewnienie odpowiednich fundamentów:

  1. Zapewnienie naturalnej osłony w czasie lęgów i wodzenia młodych.
  2. Intensywna kontrola liczebności drapieżników – szczególnie wzmożona w okresie lęgowym.
  3. Zapewnienie dostępu do owadów, stanowiących źródło białka w pierwszych dniach życia piskląt.

Pominięcie któregokolwiek z tych filarów prowadzi nieuchronnie do załamania populacji. To nie jest żadna filozofia, to zasady, której muszą przestrzegać myśliwi chcący ratować środowisko rolnicze!

Banki owadów

Wymienione zasady, realizowane w licznych projektach badawczych stanowią dowód słuszności tej metodologii. W przypadku kuropatwy najważniejszym elementem jest stworzenie „banków owadów”. Czyli warunków zapewniających kuropatwom (oraz dla wielu innym gatunkom ptaków) dostępu do naturalnej bazy żerowej w postaci owadów.

Idealny bank owadów to specjalnego rodzaju „miedza”, tworzona już na etapie orki. Powinna mieć około 3 metrów szerokości i wznosić się nad poziomem uprawy o około 40–50 centymetrów. Takie ukształtowanie powoduje, że obszar ten szybciej wysycha i szybciej się nagrzewa, a także zapewnia ochronę przed wiatrem i niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.

Tego typu „miedze” powinny zostać umiejscowione na krawędziach upraw i bezwzględnie muszą pozostać wolne od wszelkiego rodzaju nawozów sztucznych, herbicydów i pestycydów. Myśliwi muszą je obsiewane specjalnie dobraną mieszanką traw i roślin polnych, które zapewniają owadom optymalne warunki siedliskowe.

Uzupełnieniem „banku owadów” są odpowiednio prowadzone pasy roślinności. Czyli fragmenty upraw (np. zbóż), które pozostawiamy na zimę i tym samym zapewniamy kuropatwom schronienie przed drapieżnikami i dostarczamy naturalnej karmy w postaci nasion.

Całkowita szerokość odpowiednio zagospodarowanej miedzy powinna wynosić 12 metrów, a w idealnych warunkach nawet 20 metrów. Brytyjskie doświadczenia wskazują, że im szersze są banki owadów, tym więcej dostarczać będą pokarmu i tym lepszą zapewniać będą ochronę przed drapieżnikami.

Polska droga

Europejskie projekty badawcze jednoznacznie wskazują, że miedze „produkujące” owady są kluczowe dla bioróżnorodności środowiska rolniczego. Dzisiaj rolnicy wylewają hektolitry środków, które zabijają owady, a w konsekwencji zabijają wszystkie ptaki, gady, płazy i ssaki!

Łąki kwiatowe, odłogowane fragmenty pól, gęsta sieć śródpolnych małych remiz, to były niegdyś stałe elementy krajobrazu rolniczego w Polsce. Myśliwi wracali z polowania ustrzelonymi kuropatwami, przepiórkami i zającami . Z czasem sielskie obrazy malowniczej mozaiki pól zastąpiły bezkresne oceany kukurydzy i  rzepaku…

Staliśmy się wydajni i nowocześni ale na polach nie ma kuropatw! Nie jesteśmy żadnym wyjątkiem – podobne zjawisko przeżyła cała Europa. Na szczęście niekorzystnym skutkom tego zjawiska można się przeciwstawić. Koła łowieckie mogą wydzierżawiać lub kupować jak najmniejsze działki – o szerokości kilkunastu metrów – które w całości można przekształcić w modelowe banki owadów.

Czy możliwe jest przeniesienie tych wszystkich pozytywnych doświadczeń na nasz grunt? Trudno powiedzieć, ale z pewnością warto podjąć wyzwanie i spróbować. Albo nadal udawać, że kupowanie i wypuszczanie ptaków to „ochrona”. Wybór należy do nas!